Irena Dobosiewicz

Fragment z książki Na przekór

No, to teraz czas na odpoczynek, pomyślała Agata siadając w swym ulubionym fotelu. Od rana nie czuła się najlepiej, okropnie bolała ją głowa, mimo to postanowiła dokończyć rozpoczętą pracę. Przymknęła oczy oddając się wspomnieniom, zadzwonił telefon, nie chciało jej się wstać, nie miała też ochoty na żadną rozmowę, ale telefon dzwonił i dzwonił. Niechętnie podeszła do aparatu.
- Tak, słucham?
- Jak dobrze, że jesteś.Już myślałam, że Cię nie zastałam - usłyszała z drugiej strony głos koleżanki.

- Mam do Ciebie prośbę, wypadło mi coś bardzo pilnego i muszę wyjechać. Czy byłabyś tak dobra i przyszła dziś za mnie na popołudniowy dyżur?
- Zamierzałam trochę nadrobić zaległe prace w domu, ale skoro masz pilną sprawę, to oczywiście wezmę go.
- Dziękuję bardzo.No, to na razie, hej - pożegnała ją zadowolona Małgorzata. Odłożyła słuchawkę, spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła dwunasta, nie pozostało więc wiele czasu do dyżuru. Poszła do kuchni, w pośpiechu kończąc przygotowywany obiad. Na stole pozostawiła karteczkę.

Poszłam na dyżur za koleżankę, podgrzejcie sobie obiad. Do zobaczenia.

Od kilkunastu lat pracowała w swym małym miasteczku w szpitalu jako pielęgniarka. Choć niekiedy przeklinała tę pracę, to jednak lubiła to robić. Nie widziała siebie zresztą w innej roli. Wiedziała, że tylko to potrafi robić i starała się wykonywać swoje obowiązki dobrze i rzetelnie. Miewały również dni gdy ta praca, jak każda inna, przynosiła ogromną satysfakcję. Tak czy inaczej szpital był jej drugim domem.
Nigdy nie pomyślałaby, że ten dzień, który zaczął się podobnie jak tysiące innych, no oprócz bólu głowy, jest początkiem koszmarnego horroru, który się właśnie dla niej zaczyna.
Ubrana w biały kostiumik przyjęła dyżur, dookoła otaczał ją ból, cierpienie i nadzieja. Niejednokrotnie zastanawiała się co myślą ludzie leżąc w szpitalnych łóżkach. Oddział, na którym pracowała był zazwyczaj przeciążony pracą, nie miały zbyt wiele czasu na rozmowy z pacjentami, gdyż personel jak wszędzie, zredukowano do minimum. Musiały nieźle się uwijać, by zdążyć z wykonywaniem zleceń, a gdzie tu czas na jakiekolwiek konwersacje? I choć wszyscy dookoła wiedzieli, że tak być nie powinno, to jednak tak było.
Jakie to musi być przykre uczucie kiedy jest się zdanym na innych, kiedy nie można pomóc sobie samemu? Analizowała to niejednokrotnie. Ból głowy narastał, jak do tej pory przechodził zawsze po połknięciu środków przeciw bólowych. Dziś nie chciał odpuścić, połknęła już kilka tabletek i żadnej ulgi. Przeklęta głowa, pomyślała wchodząc do sali chorych, na którą wzywano głośnym, ciągłym dzwonkiem. Podchodząc do jednego z łóżek nagle poczuła jakby coś w niej pękło. Cały świat wokół zawirował. Czuła jak zapada się w ogromną przestrzeń. Kurczowo chwytając się poręczy łóżka znieruchomiała. Jej wzrok utkwił w chorym, którego widziała za zamgloną przesłoną. Było ich dwóch, a może trzech, dokładnie nie wie. Stała jak zahipnotyzowana, świadoma jednak, że coś niedobrego się z nią dzieje. Zaniepokojeni pacjenci natychmiast pobiegli po dyżurującą wraz z nią  pielęgniarkę. Spokojnie, bez paniki podeszła do Agaty i wolnym krokiem wyprowadziła z sali. Kiedy usiadła w dyżurce oddychając głęboko, jak nakazała koleżanka, wszystko powoli zaczęło wracać do normy.


na_przekor_large.jpg

Od 2 do 10000 znaków